Afrykańskie zwierzęta są znacznie wytrzymalsze, silniejsze i większe niż te, na które poluje się w Europie. Gdy w trakcie rozmowy z jakimkolwiek profesjonalnym myśliwym w Namibii poruszy się temat problemów w ich pracy zawodowej, każdy opowiada historie mrożące krew w żyłach o tym, jak niemal otarł się o śmierć przy dochodzeniu postrzałków.
Sam również nieraz męczyłem się z ranną sztuką podczas swojego ostatniego pobytu w Kambaku. Trzeba sobie wyobrazić, że pod względem wielkości oryks jest bardzo podobny do byka jelenia. Z tą jednak różnicą, że jeleń po strzale z kalibru 9,3×62 idealnie na łopatkę raczej nie pójdzie 400 m i nie zaatakuje myśliwego. Natomiast trud afrykańskiego buszu, ograniczony dostęp do pokarmu i wody oraz nieustanna walka z dużymi drapieżnikami wpływają na to, że mamy do czynienia z osobnikami wyjątkowo wytrzymałymi i silnymi.
Strzał na polowaniu jest niezwykle istotny. Rzadko kiedy kula przechodzi na wylot – najczęściej zostaje w komorze, przez co nie ma śladu farby na gruncie. Stąd zasada: „strzelam, dopóki zwierzę się nie położy”. No tak, ale z czego strzela się w Afryce?
Broń myśliwska jest w Namibii niezwykle powszechna, widok człowieka ze sztucerem na ramieniu nikogo nie dziwi, a naboje, po okazaniu pozwolenia, można kupić niemal w każdym większym markecie. Spora grupa profesjonalnych myśliwych pasjonuje się bronią na tyle, że sami ją budują, łącznie z odlewaniem kul i wyważaniem ładunku prochowego, dlatego obok popularnych kalibrów spotkamy tutaj również rzadkie olbrzymy zwane „stoperami”. Ale po kolei…
Gdy mowa o kalibrach, trzeba uwzględnić kilka spraw. Otóż namibijscy myśliwi są tak wyborowymi strzelcami, że gdy polują sami, bardzo często – by nie stracić mięsa – używają małych kalibrów (zazwyczaj 308 Win.) i strzelają w kark bądź łeb zwierza. Na polowaniach komercyjnych na mniejsze antylopy wykorzystuje się kalibry 8×68 oraz 30-06. Chyba najbardziej rozpowszechniona w Namibii jest łagodniejsza odmiana tzw. „dziewiątki”, czyli 9,3×62 – kaliber wystarczający na wszystkie antylopy występujące w tym kraju. Natomiast żeby poczuć się pewniej podczas łowów na największą antylopę świata, czyli elanda, myśliwi używają 375 H&H. To bardzo silna, niesamowicie obalająca kula, aczkolwiek dość wolna, przez co raczej unika się strzałów z tego kalibru na odległość powyżej 130 m.
Problem pojawia się na polowaniach komercyjnych na ogromne afrykańskie „potwory” (słonie, hipopotamy, lwy, lamparty, bawoły, nosorożce), gdy myśliwy przypadkowo rani zwierzę. Warto podkreślić, że nawet każda większa antylopa, tzn. gnu, oryks, kudu i eland, potrafi być bardzo niebezpieczna po strzale. Aby sobie trochę uzmysłowić, o jakim niebezpieczeństwie mowa, trzeba sobie wyobrazić, że według szacunków namibijskiej służby zdrowia grubo ponad połowa profesjonalnych myśliwych odniosła ciężkie rany, dochodząc rannego lamparta! Mają szczęście, że w ogóle żyją (ale to temat na oddzielny wpis). To tylko lampart, a pozostaje przecież całe mnóstwo innych gatunków. Wspominany przeze mnie oryks ma rogi zakończone jak szpikulce – jedno trafne machnięcie rannego zwierza i, jak to mówią, „pozamiatane”. Na taką okoliczność profesjonalny myśliwy ma przy sobie tzw. stoper, czyli kolosalny kaliber do strzału na bliską odległość, który położy w miejscu nawet rozpędzone olbrzymie zwierzę. To jest jak ostatnia deska ratunku, jak podmuch przywracający do życia z beznadziejnej sytuacji.
Ze stoperów, z którymi miałem do czynienia, najmniejsze to: 404 Jeffery, 425 WR i 458 Win. Mag. Wypróbowałem też 470 NE, o którym Afrykańczycy mówią, że trzeba dobrze zjeść, żeby z tego strzelać. Choć jestem postawnym chłopem, wystrzał z 470 odepchnął moje ciało mocno do tyłu, a sztucer musiałem trzymać kurczowo, żeby tylko nie wypadł mi z rąk. Cały nabój ma ok. 10 cm długości, a średnica kuli wynosi ponad 12 mm. Nabijanie bardziej przypomina ładowanie działa przeciwlotniczego niż broni myśliwskiej. Można śmiało powiedzieć, że moc tego kalibru wręcz przyprawia o ciarki. No ale jakoś tego rozpędzonego bawołu trzeba zatrzymać. Mam nadzieję, że mój afrykański przyjaciel przywiezie na farmę resztę swojej broni, ponieważ do przetestowania zostały mi jeszcze dwa giganty – 500 Jeffery i bardzo rzadko spotykany 577 BB (kula o średnicy ok. 15 mm).
Można by pomyśleć, że strzelanie z afrykańskiej broni o olbrzymich kalibrach to zabawa dla dużych chłopców. Po rozmowie z wieloma profesjonalnymi myśliwymi śmiało stwierdzam jednak, że w obliczu śmiertelnego zagrożenia kończy się zabawa, a każdy duży chłopiec staje się mały i wątły.
Jakub Piasecki
Facebook
Google+
Pinterest
E-mail
Czytaj więcej