Polujemy i strzelamy – źle, część społeczeństwa chętnie by nas za to ukamienowała. Nie polujemy i nie strzelamy – źle, bo nie walczymy z ASF-em i nie wypełniamy swoich obowiązków nadanych przez prawo łowieckie. Polujemy i nie strzelamy – też źle, bo uprzywilejowane grupy rolników myślą, że robimy to specjalnie. Chciałoby się krzyknąć: „Jak żyć, panie ministrze?”. Czy spełniać pana oczekiwania i nie móc później spojrzeć na siebie w lustrze? Czy zaryzykować nieprzedłużeniem dzierżawy obwodów i pozostać wiernym przysiędze łowieckiej?
Oczywiście, jak to mam w zwyczaju, trochę wszystko przerysowałem, choć tym razem wcale nie dużo dołożyłem od siebie. Bo faktem jest pojawianie się groźby odebrania obwodów zarządcy w przypadku niepodporządkowania się decyzji o likwidacji dzików. Osobiście uważam, że los myśliwych postawionych w sytuacji między młotem a kowadłem jest tak tragiczny jak los dziczej populacji. To myśliwski blog, a myśliwi stanowią grupę, której nie trzeba uświadamiać istoty różnorodności gatunkowej i pozytywnej roli dzika w przyrodzie, więc tę kwestię pominę. Nie chcę się też rozwodzić na temat tego, kto przenosi ASF, i tego, że eksterminacja dzików nie wyeliminuje ognisk chorobowych. Jednakowoż do głosów oburzonych myśliwych chcę dodać swój – gdy myśliwi potrzebowali wsparcia ministerstwa rok temu, kiedy organizacje pozarządowe masowo blokowały zbiorówki i społeczeństwo obrzucało polujących błotem, pryncypałowie z góry zdecydowanie odcięli się od łowieckiej braci. Jak to możliwe, że teraz wydają nam oni rozkaz kontrowersyjny prawnie i będący zaprzeczeniem idei, która przez 95 lat przyświecała naszemu zrzeszeniu?
Sporo kół łowieckich zastanawia się, jak teraz postąpić. Oczywiście nikt z nas nie neguje konieczności podjęcia jakichś działań. Cieszy natomiast to, że większość z nas traktuje ten temat poważnie i chce podejść do sprawy z dużym rozsądkiem, czyli wykonywać polowanie zgodnie z do niedawna aktualnym kalendarzem, oszczędzając lochy. Obowiązuje nas etyka, każdy z nas ma sumienie i budujące jest powszechne oburzenie myśliwych na pomysł „likwidacji” jednego z gatunków łownych. Powiem więcej – w erze celowników nokto- i termowizyjnych, moim zdaniem mocno godzących w kwestie etyki łowieckiej, sprzeciw wobec nieuzasadnionej przyrodniczo decyzji wystrzelania dzików jest nawet bardzo budujący.
W moim mniemaniu nastał nasz moment, w którym oczy społeczeństwa są skierowane prosto na nas. Myślę, że dawno nie mieliśmy takiej okazji, aby pokazać po prostu prawdę o naszej pasji i jednocześnie przekonać do nas część społeczeństwa. Jeśli teraz się nie zorganizujemy, to już na zawsze pozostaniemy w roli chłopca do bicia, z którego zdaniem nikt się nie liczy. Czas pokazać, że pomysły typu: chronić bezwzględnie (skomplikowana sytuacja wilka i łosia) albo wystrzelać co do nogi (dzik jako gatunek gorszego sortu), nie wyszły od myśliwych i nie przyniosły nic dobrego ani człowiekowi, ani ojczystej przyrodzie!
Jakub Piasecki