Ostatnie dni przyniosły świetne wieści z Czarnego Lądu. Po ekstremalnie suchym poprzednim sezonie w tym roku do Kambaku planowo zawitał deszcz!
Przypomnę, że zeszłoroczna susza w Namibii pociągnęła za sobą wręcz katastrofalne skutki. Deszcz przyszedł bardzo późno, przez co wiele zwierząt padło z wycieńczenia i głodu jeszcze przed końcem dłuższej niż zwykle pory suchej. Niektóre regiony Namibii nie doczekały się deszczu w ogóle. Inne, takie jak Kambaku, dostały z niebios minimum do przetrwania. Sytuacja była naprawdę trudna nie tyle z dziką zwierzyną, ile z hodowlą bydła. Namibia to kraj pasterski z czymś na kształt wolnego wypasu. Pod koniec zeszłej pory deszczowej, czyli w marcu tego roku, hodowcy przeżywali rozterki, czy masowo likwidować stada ze względu na brak pożywienia czy kurczowo trzymać się nadziei na spóźnione opady w kwietniu. Dzisiaj już wiemy, że ci, którzy nie ograniczyli pogłowia od razu, później masowo zbierali trupy z pól.
Tak jak pisałem jakiś czas temu, osłabienie zarówno w stadach hodowlanych, jak i wśród dzikiej zwierzyny doprowadziło do silnej ekspansji drapieżników, co potwierdzają najświeższe obserwacje z tej pory deszczowej. Kończąc opisywanie sytuacji z ubiegłych miesięcy, przytoczę jeszcze jeden przykład, który chyba najbardziej wymownie przedstawi krytyczny stan po suszy. Na kilku farmach w środkowej Namibii zaniechano polowań komercyjnych. Powodem było to, że przyjezdni goście spotykali więcej antylop padłych z wycieczenia i głodu niż żywych. W obliczu takiej katastrofy trudno wytłumaczyć trofealne pozyskanie – w grę wchodzi tylko rozsądna selekcja gatunków i osobników, które potencjalnie jako pierwsze ucierpią od przedłużającej się suszy i braku pożywienia.
Wspomniałem we wstępie, że ten sezon deszczowy zaczął się wyśmienicie. Za nami w Kambaku dwie potężne ulewy, które już sowicie nasączyły wysuszoną sawannę. Busz na nowo budzi się do życia i leczy rany po długiej suszy. Straty były również na farmie, może nie bardzo dotkliwe, jednak kilkadziesiąt przedstawicieli przede wszystkim takich gatunków, jak: gnu, eland, guziec i hartebeest (bawolec krowi), zostało znalezionych przez pracowników obwodu. Okazały się to głównie stare osobniki, niejako z automatu osłabione przez swój wiek. Przedłużająca się susza po prostu je dobiła.
Już niebawem po porze deszczowej wrócę z kolejnymi historiami myśliwskimi. W zbliżającym się sezonie mamy zaklepane łowy selekcyjne, trofealne i kilka wyjazdów rodzinnych. Czekamy szczególnie na ojca z synem, którzy odwiedzą Kambaku w trakcie polskich wakacji. To będzie niesamowite móc wspólnie z ojcem przekazać najlepsze sztuki i tajniki myśliwskie młodemu człowiekowi. Zwłaszcza przy obecnej sytuacji prawnej w Polsce, gdzie dzieci zewsząd są bombardowane mową nienawiści, a jednocześnie rodzice nie mogą im zaszczepić swojej łowieckiej pasji.
Jakub Piasecki