Dzień coraz dłuższy, niebawem czeka nas przestawienie czasu. Tak więc przez dwa tygodnie będziemy mieli tę samą godzinę co w Polsce. W ciągu dnia temperatury dochodzą do 38ºC i więcej. Jednym słowem: żar leje się z nieba. Tylko poranki pozostają jeszcze chłodne. Akacje uruchomiły rezerwy życia i całe połacie gęstego buszu zaczynają kwitnąć. Na piasku widać ślady wędrujących skorpionów i węży wygrzewających się po zimowej przerwie.
Co ciekawe, na niebie goszczą chmury, które niestety nie zapowiadają deszczu, lecz… pożary. To objaw pełni namibijskiej wiosny – burze z błyskawicami bez kropli deszczu i łuny ognia na horyzoncie widoczne z 10 km. Przez najbliższe tygodnie będziemy się modlić, by ogień ominął Kambaku. Mamy głęboką nadzieję, że w tym sezonie obfite opady przyjdą szybko. Jak na razie wszystko na to wskazuje.
Namibijczycy twierdzą, że antylopy czują nadchodzący deszcz. Tego roku może być ciekawie, bo większość z nich już się ocieliła. W przypadku oryksów jest to normalne, dla elandów – trochę przed czasem, natomiast jeśli chodzi o hartebeesty to już anomalia. Zazwyczaj młode tego gatunku pojawiają się w październiku po pierwszych deszczach, a w tym roku już teraz widzieliśmy kilka cielaków. To radosny okres, ponieważ dopiero co narodzone antylopy są bardzo pocieszne. Niezdarnie maszerują za matką i wsadzają łeb w każdą dziurę, ucząc się dzikiego świata. W zeszłym tygodniu w trakcie sprawdzania wodopojów napotkaliśmy z Paulusem stado elandów. Gdy zgasiliśmy samochód, po dorosłych oczywiście pozostał tylko unoszący się w powietrzu tuman kurzu. Tymczasem ku naszemu zdziwieniu w okolice samochodu podbiegło młode ciele. Zaczęło go obwąchiwać i bacznie się przyglądać dwóm panom w śmiesznym indyjskim pojeździe. Eland miał dopiero ok. dwóch tygodni, jednak wyraźnie było już widać, jak kolosalne rozmiary osiągnie to zwierzę. Od urodzenia wszystkie stawy ma nieproporcjonalnie wielkie – w przyszłości będą one dźwigać niemal tonę mięśni.
Kuba Piasecki