Safari camp

Na południu farmy, pośród rozpościerających się po horyzont traw i camel thornów (rodzaj akacji), znajduje się wspomniany przeze mnie w pierwszym wpisie obóz safari. Właściwie całe obozowisko składa się z trzech dwuosobowych domków o europejskim standardzie mieszkalnym oraz wspólnej kuchni. Myśliwi mają również do dyspozycji miejsce ogniskowe z widokiem na sawannę.

W tym obozie polowanie nigdy się nie kończy. W nocy odgłosy buszu napawają spokojem, a rano, zaraz po otwarciu oczu, słychać antylopy uciekające z okolicy. Ciekawym pomysłem jest odbicie na chodniku tropów niemal wszystkich zwierząt żyjących w Kambaku. Dzięki temu myśliwy, ruszając o poranku na miejsce zbiórki, wie, na co zwracać w buszu uwagę. Warto także wspomnieć o sposobie zwożenia strzelonej zwierzyny – po udanych łowach trafia ona do wioski, gdzie tuż przy chłodni znajduje się specjalnie przygotowane miejsce do patroszenia. W Kambaku kładzie się bowiem bardzo duży nacisk na jak najlepsze wykorzystanie tuszy. Gościom serwuje się cały wachlarz dostępnej na farmie dziczyzny przygotowanej przez utalentowanych kucharzy.

Myśliwy, który przyjeżdża do obozu safari, jest praktycznie wyrwany z otaczającego świata. Cały czas przebywa z trackerami i profesjonalnymi myśliwymi – jeżeli nie poluje, to słucha łowieckich historii. Swoboda, wolność, autentyczność – to odczucia, które towarzyszą każdemu w tym myśliwskim sanktuarium. Mnie najbardziej ujmuje funkcjonalność obozu. Jego położenie na farmie sprzyja kolekcjonowaniu łowieckich przygód przez całą dobę.

Na koniec dodam, że bezcenne są chwile spędzone w obozie wieczorami, po polowaniu, w gronie przyjaciół, gdy siedzimy przy żarzących się polanach pachnącego egzotycznego drewna, nad którym przyjemnie skwierczą żeberka z afrykańskiej owcy.

Jakub Piasecki

Czytaj więcej