Nagie (choć nie do końca) plemię

Przemierzając bezdroża i pustkowia Kaokolandu, niemal kilkanaście razy dziennie spotykaliśmy ludzi z plemienia Himba. W całej Namibii jest ich od 20 do 50 tys. Stanowią jeden z odłamów plemienia Herero i używają tego samego dialektu – języka otjiherero. Prowadzą koczowniczy tryb życia zależny od dostępności pokarmu i wody dla wypasanego przez nich bydła. Ich czerwony kolor skóry pochodzi od mieszanki, jaką nakładają na swoje ciało, aby chronić je przed ostrym pustynnym klimatem (palące słońce w dzień oraz przymrozki nocą, mnóstwo kurzu i pyłu w powietrzu, a także silny wiatr). Składa się ona z tłuszczu, skruszonej ochry i ziół. Ludzie Himba twierdzą, że czerwień przypomina ziemię i krew, co symbolizuje w ich kulturze życie.

Kobiety wykonują większość prac domowych, takich jak wypasanie i dojenie bydła, donoszenie wody, budowa domu oraz opieka nad dziećmi, podczas gdy mężczyźni zajmują się polowaniem i dyskusjami przy świętym ogniu. Każda wioska tego plemienia wygląda bardzo podobnie: ogrodzenie z gałęzi drzewa mopane, które ma przede wszystkim chronić przed drapieżnikami, a w środku – 1–3-osobowe domki o konstrukcji z liści palmowych, pokryte mieszanką gliny lub odchodów bydlęcych wymieszanych z wodą i piaskiem, co nadaje im dużą wytrzymałość. W najdalszym zakątku od bramy znajduje się dom wodza plemienia, który odpowiada za podtrzymywanie świętego ognia w rodzinie, jest niepodważalnym wymiarem sprawiedliwości i prowadzi wszystkie uroczystości, takie jak śluby czy pogrzeby.

Małżeństwa u Himbów są planowanie przez dorosłych. Zaraz po narodzinach córki jej przyszły mąż zostaje wytypowany przez rodziców, bez możliwości negocjacji. Przed okresem dojrzewania dokonuje się obrzezania zarówno dziewczynek, jak chłopców. Członkowie tego plemienia wierzą bowiem, że czyni ich to gotowym do małżeństwa.

Tym, co mnie najbardziej urzekło i przekonało w Himbach, jest otwartość na drugiego człowieka. Ogromną radość sprawia im, kiedy ktoś zatrzymuje się przy drodze, zagaduje ich oraz pyta o ich tradycje i obyczaje. Chętnie pomagają ludziom w potrzebie. Co prawda jest to naród pogański, ale nie odczuliśmy z ich strony żadnych złych czy nieżyczliwych intencji.

Cechą charakterystyczną dla plemienia Himba jest bogata biżuteria oraz tradycyjny strój, co prawda skąpy, ale wykonany głównie z naturalnych materiałów, przede wszystkim wyprawionej koziej skóry. W zależności od stanu cywilnego przysługują im różne prawa do ubogacania fryzur czy ozdabiania ciała – głównie obrobionymi kośćmi i skórami. Dorosłe kobiety mają na głowie dready pokryte czerwoną miksturą. Myją się raz w życiu, jedynie przed własnym ślubem. Stąd ich charakterystyczny, niezbyt przyjemny zapach, który dawał się we znaki przy każdym naszym kontakcie z nimi. Ciało perfumują przez okadzanie się dymem z palonej mieszanki pustynnych ziół.

Himba to plemię poligamiczne i zwykle wielodzietne. Na swojej trasie niejednokrotnie spotykaliśmy młode kobiety z dziećmi na plecach. Umieralność dzieci w pierwszych latach życia jest wysoka, głównie z powodu chorób, pasożytów czy ukąszeń przez skorpiony i węże. Bardzo wysokie temperatury w dzień i koczowniczy tryb życia zmuszający do przemierzania kilometrów sprawiają, że czasem trudno określić, czy maluch niesiony na plecach Himby jeszcze żyje czy już umarł.

Życie, jakie prowadzą ci ludzie w tak surowym klimacie, często oddaleni o setki kilometrów od jakiejkolwiek osady, sklepu czy ośrodka medycznego, sprawia, że muszą być samowystarczalni, mimo że głód i choroby nieraz zaglądają im w oczy. Dla nas spotkanie z Himbami to niesamowite doświadczenie i powrót do korzeni. Zetknęliśmy się z prostym i niebezpiecznym, a zarazem pięknym i szczęśliwym życiem.

Paulina Piasecka

Czytaj więcej