Zbiorówki z COVID-ową profilaktyką

Gdzieniegdzie słychać jeszcze ryczące byki, zwłaszcza nad ranem, kiedy wianuszek powracającej do ostoi młodzieży burzy spokój rykowiskowych chmar. Przed nami jednak kolejny etap myśliwskiej przygody – polowania zbiorowe. Niestety przez pandemię COVID-19 nic w tym roku nie odbywa się normalnie i zgodnie z planem. Patrząc przez pryzmat naszego podwórka, łowiecki wyjazd, który dziś jest całkiem realny, już jutro może się okazać wykluczony. Bez względu na to, co myślimy o pandemii oraz jaki mamy do niej stosunek, trzeba respektować obowiązujące obostrzenia.

W momencie, kiedy piszę te słowa, wprawdzie nic nie wskazuje na to, że w związku z sytuacją pandemiczną pojawią się przeszkody prawne blokujące przeprowadzenie polowań zbiorowych, ale w każdej chwili musimy się liczyć choćby z zamknięciem granic kolejnych państw, wprowadzeniem ograniczeń w przemieszczaniu się czy koniecznością przedstawiania wyników testów na koronawirusa przed wjazdem do Polski. Ta pandemia już pokazała, że branża polowań komercyjnych raz znajduje się na wozie, to znów pod wozem. Ponieważ mam jednak nadzieję, że część zagranicznych myśliwych mimo wszystko do nas dotrze, chciałbym zwrócić uwagę na kilka kwestii, o których powinni pamiętać organizatorzy zbiorówek, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom łowów i ich rodzinom. Dotyczy to, rzecz jasna, nie tylko polowań komercyjnych. Nie będę tutaj przy tym odkrywczy, ponieważ nie wymyślę żadnych innych zaleceń niż te rekomendowane przez rząd i służby sanitarne. Niejednokrotnie spotykam się jednak z pytaniami o procedury, które powinny obowiązywać również podczas zbiorówek, w szczególności tych z udziałem gości z zagranicy. Spróbuję więc to uporządkować.

Uczestnictwo w polowaniu. Musimy dołożyć wszelkich starań, by umożliwić udział w łowach jedynie tym myśliwym, którzy nie przejawiają oznak chorobowych. Powinno to dotyczyć zarówno polujących, jak i osób z obsługi. Wymaga to dużej samodyscypliny – jeżeli czujemy się źle lub wróciliśmy z obszaru o podwyższonym ryzyku zakażenia, to zostańmy w domu. Regulaminowe przypomnienie zasad bezpieczeństwa obowiązujących na polowaniu powinno zostać uzupełnione o przedstawienie wymogów i procedur związanych z sytuacją chorobową. Własne przekonania dotyczące obowiązujących obostrzeń zostawmy na boku.

Przemieszczanie się w trakcie polowania. W miarę możliwości trzeba ograniczyć liczbę osób przemieszczających się w jednym pojeździe bądź dołożyć starań, aby do danego auta przez cały dzień byli przypisani ci sami uczestnicy polowania. Nie najlepszym pomysłem wydaje się mieszanie grupy myśliwych z naganką w trakcie transportu oraz podczas posiłków. Pamiętajmy też, że nadal obowiązuje noszenie maseczek (lub innej osłony ust i nosa) w samochodzie, którym poruszają się osoby niemieszkające ze sobą na co dzień.

Złom, gratulacje i tradycje. Pamiętajmy, by ograniczać bezpośredni kontakt z pozostałymi uczestnikami polowania. Obowiązujący dystans społeczny wynosi 1,5 m. Może wyda się to niezbyt koleżeńskie, ale warto się zastanowić, czy w obecnej sytuacji wzrostu zakażeń koronawirusem konieczne jest witanie się przez ściskanie dłoni czy przekazywanie w ten sposób gratulacji.

Posiłki i zakwaterowanie. Doradzałbym umożliwienie spożycia posiłku w trakcie przerw w polowaniu w przestrzeni gwarantującej rozproszenie uczestników i zachowanie rekomendowanych odległości między nimi. Oczywiście kucharz wydający jedzenie powinien mieć osłony twarzy i dłoni. Sugerowałbym posilanie się w dwóch turach, aby nie mieszać grup organizatorów, naganki oraz polujących. Jeśli chodzi o zakwaterowanie, to warto wybierać duże obiekty, umożliwiające odizolowanie myśliwych od pozostałych gości.

Osobista odpowiedzialność i dezynfekcja. Przede wszystkim należy przekonać uczestników zbiorówki do poważnego potraktowania zasad higieny osobistej, tak aby każdy z osobna czuł się odpowiedzialny za siebie i innych. Wszystkie pojazdy muszą zostać wyposażone w pojemnik z płynem dezynfekcyjnym, co nie powinno sprawić dużej trudności, ponieważ jego posiadanie jest obowiązkiem związanym z ASF-em.

Przed polowaniem należy położyć duży nacisk na to, żeby nie dopuścić do udziału w nim potencjalnie zakażonych osób. Według mnie jest to najważniejsza sprawa, której musimy przypilnować jako organizatorzy zbiorówek, w szczególności tych komercyjnych.

Na koniec chciałbym podkreślić, że jako organizatorzy polowań i ich gospodarze powinniśmy się czuć odpowiedzialni za wszystkich uczestników. Nie grają tutaj roli nasze osobiste poglądy na pandemię i sposoby radzenia sobie z nią rządu. Miejmy swoje zdanie, nawet jeśli odbiega ono od opinii reszty, jednak zagwarantujmy grupie bezpieczeństwo, aby nie dopuścić do powstania ognisk choroby po polowaniach zbiorowych w okresie jesienno-zimowym, na który jest prognozowana druga fala zachorowań.

Jakub Piasecki

Czytaj więcej

Długotrwałe skutki pandemii dla światowego łowiectwa

Cały świat walczy z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2 i pandemią COVID-19. Wiemy, że niezależnie od tego, czy epidemia jest jeszcze w stadium początkowym czy już w zaawansowanym, ta batalia opiera się głównie na restrykcjach i zakazach. Dotyka to również myśliwych, ponieważ obecnie nie mamy prawnej możliwości wykonywania w Polsce polowań. Proponuję jednak spojrzeć na łowiectwo szerzej – globalnie. Jednocześnie jak zła wróżka przestrzegam przed tym, co się wydarzy już po pierwszej fali walki z pandemią.

Dla każdego, kto choć trochę wnika w obrót pieniędzmi w naszym zrzeszeniu, jest jasne, że nasze składki utrzymują administrację, natomiast zobowiązania wobec rolników i działalność koła podlegają finansowaniu w większości ze środków z polowań komercyjnych. Nietrudno przewidzieć, że kryzys, który dotyka tak naprawdę każdego, wpłynie wykładniczo na liczbę takich polowań. Proszę nie zrozumieć mnie źle – uważam, że gdy tylko pojawi się możliwość prawna, polowania komercyjne zaczną się odbywać, ale na pewno nie na taką skalę i nie przy takim obrocie pieniężnym jak dotychczas. To nie czarnowidztwo, lecz realia, przed którymi już za chwilę staniemy. Sądzę, że rynek będzie się musiał dostosować, zwłaszcza cenowo, żeby przetrwać załamanie gospodarcze. Oczywiście później, w miarę ponownego rozkwitu, znowu poszybuje z cenami oraz obrotami w górę (jeżeli system przetrwa w dzisiejszej formie). Pamiętajmy, że prognozy dotyczące cen dziczyzny również nie napawają optymizmem.

Mimo wszystko twierdzę, że te zmiany na naszym podwórku to skala mikro w porównaniu ze światowymi trendami. Jak słusznie zauważyło kilka autorytetów w dziedzinie łowów afrykańskich, kryzys wpłynie nie tylko na problemy ludzi związanych z polowaniami komercyjnymi, lecz także na populacje rzadkich gatunków, których ochronę gwarantowały wpływy z takich polowań. Gdy się skończą łowy na słonie czy bawoły, dojdzie do sytuacji, jaka latami trawiła Botswanę. Nie zapominajmy też, że kłusownictwo, o którym się mówi również u nas, w Afryce będzie przeżywało rozkwit na nieznaną dotąd skalę. Doprowadzenie wszystkiego z powrotem do ładu w tamtych warunkach zajmie lata.

Teraz spójrzmy globalnie, bo nie samą Afryką ten blog żyje. Co się stanie, gdy się załamie wypracowany system polowań komercyjnych na Białorusi albo w Rosji, Kirgizji czy Turcji? Wiele razy opisywałem tutaj oraz na łamach sytuację na Białorusi, gdzie olbrzymi popyt na polowania komercyjne na głuszce spowodował wdrożenie bardzo dobrej praktyki oznaczania i ochrony tokowisk. Czy ktoś zwróci na to uwagę w momencie, kiedy rynek stanął i nie wiadomo, na jak długo?

Obawiam się, że czeka nas również walka o możliwość przewozu trofeów, ponieważ ze względu na COVID-19 na pewno pojawią się nowe restrykcje dotyczące transportu. Niestety jak pokazuje przykład naszego moratorium na łosie, które powinno się skończyć lata temu, zakazy w sytuacji kryzysowej wprowadza się bardzo łatwo – problem w tym, że kiedy kryzys minie, już nie tak prosto znieść te dodatkowe obostrzenia.

Co możemy zrobić w tej sytuacji? Niezwykle istotnym, jeżeli nawet nie najistotniejszym działaniem wydaje się demonstracja potrzeb właśnie w dobie kryzysu i zaraz gdy zacznie ustępować. Każde zaplanowane, a odwołane z powodu COVID-19 polowanie komercyjne będzie bardzo trudno wznowić. Dlatego nie rezygnujmy z polowań! Przełóżmy je w czasie, jeśli trzeba, to o pół roku czy rok, ale ich nie odwołujmy. Dzięki temu cały system jakoś przetrwa, bo będą perspektywy na później. Uwidoczni to również zapotrzebowania społeczne, a jak wiemy, rynek się do nich dostosowuje. Możemy mieć pewność, że po erze koronawirusa gospodarka zostanie przeorganizowana na nowo. Wówczas wszyscy będą się dostrajać do potrzeb konsumentów. Zbędne firmy i całe gałęzie gospodarki zapewne znikną. Zwróćmy uwagę, co się dzieje z Lufthansą – przewoźnik odwołuje loty, znikomy procent osób korzysta z voucherów, przez co linie dzień po dniu likwidują stałe połączenia i zadłużają się na miliony euro.

Jeżeli zależy nam na tym, żebyśmy mieli do czego wracać po przetoczeniu się wirusa, to wszyscy dołóżmy starań, by rynek polowań komercyjnych przetrwał. Jak wiemy, jest to układ naczyń połączonych. Chodzi tutaj nie tylko o biura polowań, lecz także o koła łowieckie, odszkodowania czy obwody na całym świecie, które utrzymują ludzi, infrastrukturę itp. Ten system działał dla nas latami. Jeśli ma dalej funkcjonować, to trzeba się poczuć jego częścią, a nie odseparowanym, indywidualnym tworem.

Jakub Piasecki

Czytaj więcej