Ocena wieku oryksa

Niedawno w mediach społecznościowych znalazło się zdjęcie potężnego oryksa, który rzekomo bije dotychczasowy rekord świata o pół cala. Poza wymiarami wskazującymi na 50 cali oraz zdjęciem kolosalnego zwierza nie pojawiła się żadna informacja o miejscu strzelenia. Nie trzeba tłumaczyć, że w sieci zawrzało. Fachowcy dopatrują się profesjonalnie przygotowanego fake newsa, do którego powstania posłużył Photoshop (może o tym świadczyć to, że zamieszczono tylko jedno zdjęcie strzelonego zwierzęcia). Przy tej wywiązała się dyskusja na temat tego, czy krowy oryksa podlegają wycenie do księgi rekordów tak samo jak byki. Jak nam wiadomo, samce charakteryzują się krótszym i masywniejszym trofeum, natomiast samice mają chudsze i dużo dłuższe urożenie. Trudno powiedzieć, czy nowy rekord to tylko fake news czy niebawem myśliwy odkryje wszystkie karty i niedowiarkom czapki staną na sztorc. W związku z całym tym zamieszaniem pomyślałem, że warto napisać kilka słów o tym, jak w buszu rozpoznać wiek oryksa – bo gdy już go strzelimy, na pewno wszyscy nas zapewnią o tym, że jest wyjątkowo stary.

Podobnie jak w przypadku innych antylop konia z rzędem temu, kto potrafi ocenić wiek tego gatunku co do roku. W praktyce do realizacji selekcji i planów łowieckich poszczególne osobniki klasyfikuje się do następujących grup: młode, w średnim wieku, dojrzałe oraz stare.

Wiek młodych oryksów (od 1 do 4 lat) możemy bez żadnego problemu określić co do roku. Przebywają one zawsze w otoczeniu stada krów. Roczne i półtoraroczne osobniki ciągle są na mleku matki, a urożenie dopiero zaczyna się zawiązywać. Ten przedział wiekowy cechują znacznie mniejsza masa tuszy oraz charakterystyczny błysk rogów – świeża kość rogowa zdaje się błyszczeć w słońcu i z bliska wygląda na pokrytą białą, jakby mechatą tkanką, zwłaszcza u nasady rogów.

Oryksy w średnim wieku, czyli między 5 a 8 lat, zwykle przebywają w jednolitych wiekowo grupach. Krowy w takim wieku (a czasem już od 3. roku życia) przystępują do rozrodu, więc siłą rzeczy zaczynają dołączać do stad krów z młodymi. Żeńskie stada są zawsze najliczniejszymi grupami oryksów, jakie spotkamy w obwodzie łowieckim. Byki w średnim wieku zazwyczaj przemieszczają się oddzielnie, w stadach liczących po kilka–kilkanaście osobników. Czasem bywa, że trzymają się niedaleko żeńskiej chmary, lecz zawsze z dystansem, ponieważ krowy z cielakami nie tolerują obecności byczków w średnim wieku. Oczywiście, jak to w naturze, zawsze znajdziemy odstępstwo od każdej reguły, które może być podyktowane np. presją łowiecką lub obecnością drapieżnika. Gdy przyjrzymy się osobnikom w średnim wieku, zobaczymy wyraźną rozbieżność w sylwetce byka i krowy (dojrzewanie płciowe u samców powoduje wzmocnienie frontu sylwetki podobnie jak u byka jelenia). Wprawne oko zauważy również widoczną różnicę między masywniejszym urożeniem byka a dłuższym i cieńszym urożeniem krowy. Rozpoznawanie tego jest bardzo istotną kwestią dla wszystkich podprowadzających na sawannie, ponieważ oryksy naturalnie zajmują półpustynie i sawannę trawiastą, w której zwierzę często nie daje się podejrzeć od pasa w dół. W tym przedziale wiekowym na rogach występują fladry – białe fragmenty tkanki w zagłębieniach karbowanej części rogu, czyli pozostałości po jego intensywnym wzroście. Obecność fladrów jest czymś, co od razu rzuca się w oczy z bliższej odległości i pozwala odróżnić osobnika młodego oraz w średnim wieku od dojrzałego.

Oryksy w wieku 8–11 lat to zwierzęta w pełni dojrzałe, intensywnie przystępujące do rozrodu oraz potyczek o dominację nad resztą stada. Takie byki przeważnie przemieszczają się oddzielnie i nie tolerują młodszych osobników. Wyjątkiem są żeńskie stada. Byki dołączają do nich w momencie, gdy krowy wchodzą w gotowość rozrodczą. Sytuację nieco komplikuje to, że okres rozrodczy oryksów trwa właściwie cały rok, a krowa, która wyda na świat potomstwo, automatycznie wkracza w okres gotowości do rozrodu. Samice tego gatunku reprodukują w zasadzie do końca życia, dlatego ich selekcja ma niezwykle istotne znaczenie, gdyż cielę bardzo starego osobnika jest słabe i niezdolne do przetrwania suszy. W przypadku polowania na byka oryksa to ważne, by bacznie obserwować żeńskie stado, bo prawie zawsze gdzieś w okolicy znajduje się stadny byk. Osobniki w tym przedziale wiekowym mają największe tusze, a zwłaszcza samce, które samotnie przemierzając sawannę, stają się jej prawdziwą ozdobą. Rogi dojrzałych osobników są gładkie, ich karbowana część zaś – pozbawiona fladrów. W tym okresie najintensywniejszych walk między bykami o prawo do rozrodu i między krowami o dominację w grupie często urożenie ulega uszkodzeniu (złamaniu).

Osobniki stare, czyli powyżej 11 lat, to przeważnie samotniki. Czasem stare krowy przewodzą żeńskim stadom, ale tylko do momentu, kiedy jeszcze mogą wygrać walkę z młodszymi. Stare byki zawsze wędrują same i przywiązują się do szczególnie lubianych ostoi. Stary oryks ma stosunkowo małą tuszę oraz nieproporcjonalnie długie urożenie. U takich osobników pierwsze 20 cm rogu staje się gładkie – karbowana struktura się wygładza przez coraz mniejsze przyrosty. Ponadto rogi, które towarzyszą zwierzęciu przez kilkanaście lat, ulegają naturalnemu zużyciu, tzw. wyświechtaniu. U bardzo starych oryksów u nasady rogu pojawia się wrost pokrywy rogowej w kość. Wówczas nawet po ugotowaniu czaszki występuje trudność ze zdjęciem pokrywy rogowej (jednak dla każdego profesjonalnego preparatora to żaden problem).

Wszystkich wybierających się na Czarny Ląd zachęcam do podjęcia rękawicy i zapolowania na ten gatunek. Łowy wbrew pozorom nie należą do prostych, choć oryksy stanowią ozdobę większości łowisk krajów Afryki Południowej. Trudność wynika z tego, że jest to zwierzę bardzo czujne, niewybaczające błędów przy podchodzie oraz wymagające aktywnego podchodu (oryksy charakteryzują się wyjątkową odpornością na brak wody i pożywienia, dlatego rzadko opuszczają ulubione fragmenty sawanny). Jednak takie polowanie przynosi emocje i daje wielką satysfakcję myśliwemu – tym większą, jeżeli wie, że pozyskany przez niego osobnik był rzeczywiście stary.

Jakub Piasecki

Czytaj więcej

Pancerny oryks

Wiosna już zagościła w Namibii na dobre. Z dnia na dzień jest coraz goręcej, w nocy również nie da się spać. Nagrzane afrykańskim słońcem betonowo-kamienne ściany naszego domu oddają ciepło po zmroku tak, że czujemy się jak w piekarniku.

Myśliwskie serce tym mocniej wyrywało się do buszu na polowanie. Tym bardziej czuło zew przygody w letniej aurze. Postanowiliśmy z Kubą dopiąć wszystkie obowiązki z danego dnia i najpóźniej o 16 ruszyć na łowy (w tym czasie zachód następuje dopiero ok. 19). Tak też zrobiliśmy: o 15.50 byliśmy gotowi do wyjazdu ze sztucerami, podpórką, lornetkami i zapasem wody. Zostawiliśmy samochód w gęstwinie akacji i ruszyliśmy marszem. Lejący się z nieba żar już po pół godzinie naszego podchodzenia zamienił się w strugi potu lejące się po głowie. A dookoła ani jednego świeżego śladu antylop, żadnego ruchu, powietrze także stało. Podeszliśmy jeszcze kawałek do miejsca, gdzie dawniej wykładano sól i minerały, a teraz zwierzyna ciągle lubi tam przychodzić. Postanowiliśmy zostać do wieczora. Korzystając z względnie wczesnej pory, zaczęliśmy budować naszą czatownię. Całą konstrukcję zrobiliśmy z ciernistych akacji, a od zewnętrznej strony uzupełniliśmy ją trawami i gałęziami z bardzo aromatycznego krzewu camphor bush (łac. Tarchonanthus camphoratus), który skutecznie eliminuje zapach człowieka i jest powszechnie wykorzystywany przez tutejszych przy podchodzeniu zwierzyny. Oczyściliśmy wnętrze naszej kryjówki z cierni i przysiedliśmy na ziemi w oczekiwaniu na jakiś ruch. Mija pół godziny i nic, godzina, a tu nadal nawet mucha nie przelatuje. Jako że myśliwska cierpliwość nie ma granic, trwamy w bezruchu i czekamy dalej. Słońce wędruje coraz niżej ku zachodowi, w końcu chowa się za horyzontem, a przy naszej skrytce wciąż żadnego poruszenia. Na farmie rzadko się zdarza, by wyjechać do buszu i nie napotkać żadnych zwierząt, jednak tym razem właśnie tak było. Można by się delektować tą ciszą sawanny bez końca. Ponieważ nie najlepiej widzę po zmroku, a już zaczęła się robić szarówka, uznałam, że poczekamy jeszcze z pół godzinki i się zbieramy. Aż tu nagle słyszymy trzask. Pod spokojnym i ostrożnym krokiem gałęzie łamią się jedna po drugiej. W następnej chwili pojawia się oryks, samiec w średnim wieku. Po ocenie długości obydwu rogów Kuba mówi: „Droga wolna, jest selekcyjny”. Układam się do strzału, ale w lunecie już niewiele widać. Po kilku minutach celowania ostatecznie łapię łopatkę w krzyżu i pociągam za spust. Od samego początku widzę, że jego reakcja jest niestandardowa, tzn. nie taka, z jaką do tej pory się spotykałam. Oryks kładzie się w miejscu strzału, lecz zauważam, że ciągle oddycha. Czekamy chwilę w naszej czatowni, ale sytuacja się nie zmienia. Szybko analizuję, gdzie mogła trafić kula. Płuca? Serce? Nie, po takim strzale oryks na pewno by gwałtownie się zerwał i pognał w busz. Żołądek? Tym bardziej nie – usłyszelibyśmy głośne echo uderzenia pocisku, a zwierz również nie zostałby na miejscu. Jedyne, co zostaje, to strzał na „puste” albo kręgosłup. Samiec nie jest w stanie się podnieść, czyli to na pewno kręgosłup. Podchodzimy spokojnie, krok za krokiem w mroku nocy, by nie zestresować oryksa. Ta antylopa, kiedy jest ranna, potrafi być szalenie niebezpieczna. To bardzo wytrzymałe zwierzę, nawet przy poprawnym strzale wystarczy chwila nieuwagi i dwa ostre jak szpikulce rogi mogą pozbawić łowcę kolejnych myśliwskich przygód. Kuba ostrożnie się zbliża ze sztucerem przygotowanym do strzału i dokładnie ogląda miejsce uderzenia kuli. Po chwili odwraca się do mnie i oddaje broń. Ostrożnie łapie ofiarę za rogi, a następnie jednym pewnym ruchem ręki przecina tętnicę szyjną. Na takie zachowanie można sobie pozwolić, gdy jest się naprawdę doświadczonym myśliwym. Ranne zwierzę powinno się dostrzelić, jednak mój mąż zawsze na wszystko ma swój sposób.

Czekamy jeszcze 20 minut, aż opadnie adrenalina, i ruszamy po samochód. To wydarzenie nauczyło mnie, jak niezwykle niebezpieczne bywa polowanie. W przypadku rannego zwierzęcia łowca musi wiedzieć, jak się zachować. Nagle się okazuje, że jeden nieprzemyślany ruch może pozbawić go życia. Poza tym już wiem, jak ważny jest trening strzelecki.

Paulina Piasecka

Czytaj więcej